Łukasz Foltyn Łukasz Foltyn
192
BLOG

Naciągany geniusz Tuska-Premiera

Łukasz Foltyn Łukasz Foltyn Polityka Obserwuj notkę 21

Donald Tusk ma w mediach, a także w większości społeczeństwa opinię świetnego Premiera. Sam również uwierzył w swój geniusz jako Premiera rządu do tego stopnia, że zrezygnował z niemal pewnej wygranej w wyborach prezydenckich- postanowił, że urząd ten może na niego poczekać, bo póki co przez najbliższych wiele lat pokieruje rządem. Najwyraźniej uznał, że szkoda by było, żeby jego geniusz marnował się na bądź co bądź głównie reprezentacyjnym urzędzie Prezydenta RP… Opinia o Tusku jako doskonałym premierze to jednak efekt propagandy nierzadko rzekomych sukcesów jego rządu…

Przede wszystkim wzrost gospodarczy w 2009 roku, który polska gospodarka zaliczyła jako jedyna w UE, to przecież nie zasługa tego rządu, bo nie zrobił on nic dla podtrzymania koniunktury gospodarczej… Wprost przeciwnie- rząd jeszcze dołożył kłopotów gospodarce, obcinając wydatki publiczne. To, że Polska mimo wszystko zanotowała wzrost- to efekt czynników niezależnych od rządu, przynajmniej rządu Tuska. Przypomnieć wypada, jak na początku kryzysu rząd Tuska oskarżał rządy PiS o to, że nie wprowadzili Polski do strefy euro lub choćby mechanizmu ERM2- gdy tymczasem elastyczny kurs złotówki, oznaczający w okresie kryzysu osłabienie naszej waluty, ewidentnie pomógł polskiej gospodarce podnosząc opłacalność eksportu, obniżając opłacalność importu, a przy tym- utrudniając zagranicznym inwestorom wycofanie kapitałów z polskiego rynku, bo kurs wymiany stał się dla nich skrajnie niekorzystny…

Wzrost gospodarczy w Polsce był możliwy do utrzymania także dlatego, że do Polski napływały wysokie dotacje unijne, wymieniane po wyjątkowo korzystnym kursie (euro było drogie). Podobny wpływ miały transfery pieniędzy od Polaków pracujących za granicą. W sumie dało to ok. 3% wzrostu PKB, innymi słowy- bez tych środków wzrost byłby o 3% mniejszy, czyli w Polsce byłaby recesja. Innym czynnikiem pozwalającym zachować w Polsce wzrost było ogólne „przesunięcie” cyklu ekonomicznego w Polsce w porównaniu do cyklu w Europie Zachodniej a nawet niektórych państw Europy Centralnej i Wschodniej. W 2009 roku były w Polsce kontynuowane inwestycje, które w innych państwach zostały już w większym stopniu ukończone- np. inwestycje infrastrukturalne czy na rynku mieszkaniowym. W 2010 roku niestety wielu z tych czynników zabraknie- na przykład wydano o 20% mniej pozwoleń na budowę, niż w 2008 roku, czyli będzie mniej rozpoczętych budów a to oznacza mniejszy wkład budownictwa we wzrost PKB w 2010 roku, który był duży w 2009 roku.

Nic nie mówi się z kolei o ogromnym problemie, jakim przez cały 2009 rok było rosnące bezrobocie. Wzrosło ono z 9.5% w grudniu 2008 roku do 11.9% w grudniu 2009 roku- liczba bezrobotnych wzrosła o 350 tysięcy osób! To przecież będzie skutkowało w najbliższym roku i kolejnych latach obniżeniem tempa wzrostu gospodarczego, a nader wszystko- obniżeniem dochodów budżetu, czyli wzrostem deficytu i długu publicznego.

Reasumując, spadek tempa wzrost PKB z 4.9% do 1.7%, wzrost bezrobocia z 9.5% do 11.9% czyli utrata 350 tysięcy miejsc pracy, a skutkiem tego m.in. deficyt sektora publicznego (a nie samego budżetu centralnego, co podaje rząd dla ukrycia całego deficytu) w tym samorządowego szacowany w 2009 roku na kwotę 83 mld zł (dane GUS)- blisko 2-krotnie więcej, niż w 2008 roku i blisko 4-krotnie więcej, niż w 2007 roku! Czy taką sytuację można nazwać „przejściem przez rzekę kryzysu suchą stopą”, jak głosi Rostowski, a Tusk przypisuje sobie za to zasługi? Ale większość społeczeństwa nawet nie zostanie poinformowana, jakie są fakty- nasze media nie zajmują się wnikliwą analizą efektów rządów Tuska, tylko rozgłaszają propagandę o rzekomych sukcesach jego rządu i geniuszu samego Premiera, kreowanego na nieomal zbawcę i budowniczego Nowej Polski, „Orła XXI wieku” jak napisał ktoś na blogu, wyraźnie pod wpływem propagandy sukcesu płynącej z rządu i mediów.

Inna sprawa, że Polacy lubią gdy ktoś głosi iż są wyjątkowi i najlepsi, nieważne przy tym na ile mocne są ku takiemu mniemaniu podstawy… I w takie potrzeby celnie trafia Tusk ze swoją propagandą. Miło przecież usłyszeć takie słowa Tuska, które wygłosił niedawno w wywiadzie dla Financial Times, że „dożyliśmy czasów, gdy polska gospodarka ma większy szacunek, niż niemiecka”. Nic to, że rynki finansowe wskazują na coś przeciwnego- to obligacje niemieckiego rządu są oprocentowane znacznie niżej, czyli są bardziej pewne, niż polskie… Czyż to nie piękne, że w dwa lata przegoniliśmy gospodarczo Niemców? Czyż Premier rządu który tego dokonał, nie jest geniuszem? Czyż nie powinien pozostać dalej na funkcji Premiera, a zasłużony już teraz Urząd Prezydenta dostać na emeryturę? Czyż partii, którą kieruje, nie należy się 100% poparcie społeczeństwa?

 

Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka