Łukasz Foltyn Łukasz Foltyn
1013
BLOG

OFE czy ZUS? Dajmy ludziom wybór!

Łukasz Foltyn Łukasz Foltyn Polityka Obserwuj notkę 51

Najlepszym rozwiązaniem „sporu o OFE” byłoby danie wyboru każdemu obywatelowi, płacącego składki emerytalne- czy chce kontynuować wpłaty jego składki do OFE w obecnej wysokości, czy też przeznaczenie większości z niej na indywidualne konto w ZUS, jak proponuje obecnie rząd. Myślę że w efekcie wygrałaby „opcja ZUS”, bo dopiero jak ludzie sami policzą, to wyszłoby im że OFE nie jest wcale bardziej korzystne ani bardziej bezpieczne. Obecnie jednak toczy się de facto ideologiczna, a nie merytoryczna wojna dwóch koncepcji.

Wyobraźmy sobie, że mamy taki wybór, i spróbujmy porównać obie opcje- OFE i ZUS. Zajmijmy się tą częścią składki, którą rząd chce „odebrać” OFE i przekazywać na indywidualne konta w ZUS. W wersji „OFE”, na „dzień dobry” zostaje ona pomniejszona o 3.5% prowizji (jeszcze do niedawna było to 7%, jednak i tutaj rząd dokonał „zamachu” na OFE zmniejszając maksymalną, a więc w praktyce tą stosowaną prowizję, bo OFE to nie są organizacje „non profit” więc dążą do maksymalizacji zysków, a więc i przychodów z prowizji). W przypadku indywidualnych kont ZUS- tej prowizji nie ma. A więc tutaj „na starcie” zyskaliby ci, którzy by wybrali ZUS. A co później?

Część składki OFE, o którą toczy się spór, to ta część która z mocy ustawy musi być inwestowana w obligacje państwowe. Już bowiem w momencie uchwalania ustawy wprowadzającej OFE było wiadome, że w wyniku przekazania części składki do OFE, w ZUS powstanie dziura, którą będzie musiał pokryć budżet państwa, ale że tych pieniędzy państwo nie będzie miało np. z podatków- to pozostaje tylko emitowanie obligacji, które kupią… OFE. De facto więc już z mocy ustawy system OFE miał nieustannie generować dług publiczny. Miało to sens o tyle, że dług międzypokoleniowy de facto zawsze istnieje, tyle że zwykle niejawnie, a w tym systemie byłby on wyraźnie widoczny. Tyle że w międzyczasie weszliśmy do UE, która wymaga przestrzegania ostrych limitów deficytu i długu publicznego. Konstytucja RP także takie limity zakłada, tyle że tutaj rząd może sobie poradzić w ten sposób, że zmieni definicję długu publicznego tak, żeby nie uwzględniał on długu z tytułu obligacji posiadanych przez fundusze emerytalne… Widać z tego wszystkiego, jak bardzo nieprzemyślana już od początku była reforma OFE…

Wróćmy jednak do wyliczeń. Ile OFE osiągną zysku z inwestowania w obligacje rządowe? Obligacje w posiadaniu OFE to obligacje długoterminowe o stałej stopie oprocentowania, tyle że owa stopa różni się w zależności od okresu emisji. Szacunkowo jednak średni roczny zwrot z obligacji powinien odpowiadać mniej więcej stopom procentowym. Te z kolei powinny być zbliżone do proponowanej obecnie przez rząd stopy waloryzacji składki na indywidualnych kontach w ZUS- czyli wzrostowi PKB powiększonemu o inflację. Tyle że z finansowego punktu widzenia inwestycje OFE w obligacje narażone są na większe ryzyko.Obecnie rynki finansowe najbardziej obawiają się już nie powrotu kryzysu, ale wzrostu inflacji. A obligacje które posiada OFE są zupełnie nieodporne na szybki wzrost inflacji. Tymczasem składka w ZUS będzie waloryzowana właśnie m.in. o stopę inflacji…

Zakładając jednak, że zyski z obligacji w OFE będą porównywalne do waloryzacji w ZUS, to OFE pobiera corocznie opłatę za zarządzanie, w wysokości 0,04 proc miesięcznie, czyli 0,5 proc rocznie. Średni okres płacenia składki emerytalnej to ok. 40 lat (tym bardziej że z pewnością wiek emerytalny i to ten faktyczny będzie się w przyszłości zwiększał), a więc średni okres przechowywania środków w OFE to 20 lat, co oznacza że przez ten okres ktoś kto wybierze płacenie składki do OFE zapłaci w postaci opłaty za zarządzanie 10% swoich funduszy (a raczej nieco więcej niż 10% z uwagi na procent składany).

Reasumując- wybierając OFE, składka zostanie od razu pomniejszona o 3.5% prowizji, a następnie przez cały okres oszczędzania w OFE o dalsze 20% opłat. W ZUS tych prowizji i opłat nie ma… Czy wybór jest prosty?

Obrońcy OFE już w toku obecnej dyskusji widząc, że nie mogą używać argumentu o większej opłacalności OFE (przynajmniej podczas dyskusji eksperckiej, bo większość społeczeństwa która popiera OFE jest ciągle przekonana, że OFE zapewni im emerytury pod palmami, jak w reklamach OFE swego czasu…), podnoszą kwestię bezpieczeństwa zgromadzonych środków ze składek. Pojawiło się więc hasło, że „w OFE są realne pieniądze, a w ZUS obietnice polityków”. Czy to prawda?

Przede wszystkim w OFE nie ma realnych pieniędzy, tylko papiery wartościowe- akcje spółek, a w większości- obligacje. A obligacje to też w jakimś sensie obietnice polityków, a raczej społeczeństwa, że obligacje zostaną spłacone. To prawda że państwo nie może nie spłacić obligacji (chyba że jest totalnym bankrutem- a utrzymywanie systemu OFE jest jednym z tych elementów, które do tego bankructwa może doprowadzić…). Ale może na przykład, co obecnie próbują robić np. USA, emitować pusty pieniądz, doprowadzając do nagłego wzrostu inflacji, co z kolei spowoduje znaczny spadek wartości obligacji, w których OFE gromadzi większość funduszy, i to nawet o kilkadziesiąt procent…

Przyjmijmy jednak, że środki w OFE są w 100% bezpieczne. Czy z kolei środki zgromadzone na indywidualnych kontach ZUS nie są równie bezpieczne? Czy można je w każdej chwili dowolnie „obciąć”? Otóż nie, gdyż byłoby to „odebranie praw nabytych”, a więc niezgodne z Konstytucją. Trybunał Konstytucyjny nie raz już, i to właśnie w sprawach emerytalnych, nakazywał przywrócenie obciętych przez polityków świadczeń i to z wyrównaniem…

Tak naprawdę, jeśli chodzi o bezpieczeństwo środków zarówno w OFE jak i w ZUS, to wszystko zależy od tego, czy polskie państwo zbankrutuje, czy nie. Jeśli nie zbankrutuje- to musi zrealizować zobowiązania zarówno wobec OFE, jak i te wynikające z zapisów w ZUS. W przypadku bankructwa polskiego państwa nic nie uratuje środków polskich emerytów w obu systemach…  

Podsumowując więc, wybór między OFE i ZUS sprowadza się do kwestii stricte finansowych. Odkładanie naszych składek w OFE kosztuje nas 3.5% prowizji na początki i ok. 10% opłat w trakcie oszczędzania. Na koniec okresu oszczędzania kwota zgromadzona w OFE byłaby o ok. 15% niższa niż zgromadzona z tych samych składek kwota w ZUS. Wybór dla przyszłych emerytów wydaje się oczywisty. Szkoda, że tego wyboru społeczeństwu nie dano. A raczej nie ma czasu, żeby nastąpiło „płynne” i „dobrowolne” przechodzenie z systemu OFE na ZUS, z uwagi na szybko narastający dług publiczny, zbliżający się nieuchronnie do granicy konstytucyjnej…

Poza tym, czyż jednak wizja „emerytury pod palmami” nie jest silniejsza, niż merytoryczne argumenty, że nie ma co na to liczyć ze strony OFE, a wręcz że ZUS może dać przyszłemu emerytowi więcej?

Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka